Bezpieczeństwo szczepień – najczęstsze kontrowersje

W dobie globalizacji, Internetu i mediów społecznościowych plotki o szczepieniach nie mają granic i rozchodzą się w ciągu jednego do kilku dni po całym świecie. Wokół tego problemu narosło mnóstwo nieprawdziwych opinii, przekłamań, niedopowiedzeń, nadinterpretacji. Tzw. antyszczepionkowcy rosną w siłę, a w umysłach wielu ludzi rodzą się rozliczne wątpliwości.

 

Trend światowy związany z antyszczepionkowcami zmierza w groźnym kierunku. Wątpliwości związane z bezpieczeństwem szczepień mogą doprowadzić do braku akceptacji takiej metody profilaktyki, zwiększając w ten sposób zapadalność na choroby, którym można zapobiegać poprzez szczepienia. Szczepienia ochronne są jednym z największych osiągnięć nowoczesnej medycyny i zdrowia publicznego. Dzięki opracowaniu bardzo skutecznych szczepionek i efektywnych programów szczepień udało się uodpornić istotny odsetek populacji, co z kolei pozwoliło zapobiec ogromnemu cierpieniu oraz wielu zgonom z powodu chorób, którym można zapobiegać. Działanie to było tak skuteczne, że aktualnie wiele osób nigdy nie spotkało się z tymi chorobami bezpośrednio. Stworzyło to warunki, w których na akceptację szczepień bardziej wpływa niepokój związany z możliwymi niepożądanymi odczynami poszczepiennymi (NOP). Obawy te przyczyniły się do zmniejszenia wskaźników wyszczepialności i nawrotu zachorowań, którym zapobiegają szczepienia.

 

Z przeprowadzonej w 2012 roku przez UNICEF analizy polskiego Internetu wynika, że wśród plotek o szczepieniach dominowały trzy zagadnienia:

  • „toksyczność” szczepionek (m.in. sprawa zawartości tiomersalu, glinu, formaldehydu i innych „toksycznych” dodatków) i czy naprawdę szczepienia są konieczne (aż 47%);
  • zdarzenia niepożądane po szczepieniu, w tym wynikające z hipotetycznego „przeciążenia” układu odporności (28%);
  • zaburzenia rozwoju (m.in. autyzm, padaczka, zaburzenia neurorozwojowe (15%).

 

Tiomersal

Sugerowano, że tiomersal (sól sodowa kwasu etylortęciotiosalicylowego) stosowany w szczepionkach jako środek konserwujący może zwiększać ryzyko autyzmu. Zwolennicy tego poglądu w swoich rozważaniach powołują się na standardy ustalone przez amerykańską Agencję Żywności i Leków (Food and Drug Administration, FDA). Standardy mówią, że ilość rtęci w szczepionkach podawanych dzieciom do 6. miesiąca może przekraczać normy bezpieczeństwa zalecane przez amerykańską Agencję Ochrony Środowiska (Environmental Protection Agency. EPA). Standardy te odnoszą się jednak do metylortęci, której w szczepionkach nie ma i nie było. Natomiast etylortęć jako konserwant aktualnie znajduje się tylko w jednej z dostępnych w Polsce szczepionek przeznaczonych dla dzieci w pierwszych latach życia (DTPw – szczepionka błoniczo-tężcowo-krztuścowa adsorbowana; w dawce 50 µg = 25 µg etylortęci) oraz w jej mniej skojarzonych pochodnych. Etylortęć ulega rozpadowi i wydaleniu z organizmu znacznie szybciej niż metylortęć, dlatego prawdopodobieństwo akumulacji w ustroju człowieka i związanych z tym niekorzystnych następstw jest znacznie mniejsze.

 

Glin

Glin w szczepionkach pełni rolę adiuwantu, który ma wzmocnić odpowiedź immunologiczną. Sole glinu są bezpiecznie stosowane jako adiuwanty od lat 30. XX wieku. Obecnie glin zawierają szczepionki przeciwko WZW typu B i typu A, błonicy i tężcowi, Hib oraz pneumokokom, natomiast nie ma go w składzie „żywych” szczepionek przeciwwirusowych, takich jak MMR, przeciwko ospie wietrznej i rotawirusom. Badania wykazały, że u dzieci szczepionych preparatami zawierającymi glin stężenie glinu w surowicy jest znacznie mniejsze od wartości toksycznej. Niedawno opublikowane badania dotyczyły szczepień dzieci w wieku 9–13 miesięcy. Oznaczano u nich stężenie glinu we krwi i we włosach, a także przeanalizowano historię szczepień oraz wyniki skal oceny rozwoju poznawczego, ruchowego i rozwoju mowy. Autorzy badania nie wykazali zależności pomiędzy stężeniem glinu we krwi lub we włosach a przebytymi szczepieniami, ani pomiędzy stężeniem glinu we krwi a ogólnym poziomem rozwoju dziecka. Aktualnie dostępne dane wskazują na bezpieczeństwo adiuwantów glinowych zawartych w szczepionkach.

 

Formaldehyd

Służy w procesie produkcyjnym szczepionek do inaktywacji bakterii, wirusów i toksyn w celu uzyskania bezpiecznych antygenów „zabitych”. W końcowym produkcie znajduje się on jedynie w śladowej ilości (poniżej 0,1 mg). Ilość tą uznaje się za bardzo bezpieczną nawet dla najmłodszych niemowląt, ponieważ we krwi każdego człowieka znajduje się 10-krotnie więcej endogennego formaldehydu, który naturalnie powstaje w procesie syntezy tymidyny, puryn i niektórych aminokwasów. We krwi niemowlęcia o masie ciała 5 kg jest więc około 1,1 mg formaldehydu. Gruszka zawiera około 50 razy więcej formaldehydu niż jakakolwiek szczepionka. Dawka formaldehydu, która potencjalnie mogłaby wywołać efekty szkodliwe jest kilkusetkrotnie wyższa niż ta w szczepionkach. Badania udowodniły, że dawka formaldehydu nawet 600-krotnie większa niż w szczepionkach nie wywoływała szkodliwych efektów u zwierząt laboratoryjnych.

 

Zbyt dużo szczepionek w zbyt młodym wieku

Aktualny program powszechnych szczepień w Stanach Zjednoczonych uwzględnia 10 szczepionek przeciwko 14 chorobom. Zgodnie z nim dzieci w pierwszych latach życia mogą otrzymać do 26 dawek szczepionek, z których maksymalnie 5 można podać na jednej wizycie. Niektórzy rodzice obawiają się, że zbyt duża liczba szczepionek podanych w tak wczesnym okresie życia może przeciążyć układ odpornościowy. Biorąc pod uwagę liczbę krążących we krwi limfocytów B, które produkują przeciwciała, liczbę antygenów w szczepionkach, które otrzymuje dziecko w pierwszych latach życia, oraz ilość przeciwciał, jaka jest niezbędna do odpowiedzi na każdy antygen, oszacowano, że niemowlę teoretycznie może wytworzyć odpowiedź immunologiczną na 10 000 szczepionek podanych podczas tej samej wizyty. Trzeba pamiętać, że każdego dnia, w każdej chwili organizm człowieka narażony jest na działanie milionów patogenów, na które organizm musi znaleźć odpowiedź immunologiczną – są to więc swego rodzaju „naturalne” szczepionki, a więc argument dotyczący ilości traci sens. W badaniu oceniającym odpowiedź immunologiczną na nieswoiste, nieszczepionkowe bodźce u dzieci w wieku 3–5 lat, które otrzymały wszystkie należne szczepienia lub nie były w ogóle szczepione, stwierdzono, że szczepionki stosowane u dzieci nie powodują długotrwałych, dużych, niekorzystnych zmian w układzie odpornościowym. W żadnym badaniu epidemiologicznym nie zaobserwowano zwiększonego ryzyka chorób w zależności od liczby szczepionek lub liczby antygenów otrzymanych w dzieciństwie.

 

Zespół Guillaina i Barrégo a szczepienia przeciw grypie

Zespół Guillaina i Barrégo jest chorobą nerwów obwodowych, która w ciągu kilku dni lub tygodni doprowadza do osłabienia mięśni. Ma ona podłoże immunologiczne. Zespół Guillaina i Barrégo (ZGB) jako możliwe powikłanie szczepienia po raz pierwszy rozpoznano w Stanach Zjednoczonych w 1976 roku w okresie realizacji programu szczepień przeciwko tzw. świńskiej grypie. Wtedy ryzyko ZGB po tym szczepieniu szacowano na około 1/100 000 zaszczepionych osób. Od tego czasu związek pomiędzy szczepieniem przeciwko grypie a ZGB jest ściśle monitorowany. Wyniki obserwacji są zróżnicowane – w niektórych sezonach epidemicznych stwierdzono zwiększenie ryzyka, a w innych takiego wpływu nie wykazano. W metaanalizie badań opublikowanych w latach 1981–2014 wykazano 1,4-krotnie większe względne ryzyko ZGB u osób zaszczepionych jakąkolwiek szczepionką przeciwko grypie. W sezonach epidemicznych, w których zaobserwowano związek, ryzyko bezwzględne wyniosło 1–2 dodatkowych zachorowań na ZGB na milion zaszczepionych osób. Jednak w badaniach tych ryzyko oceniono w krótkim czasie od szczepienia (zwykle w ciągu 42 dni). Zakażenie wirusem grypy jest silniejszym czynnikiem ryzyka ZGB niż szczepienie przeciwko grypie, dlatego w całym sezonie epidemicznym szczepienie wiązało się ze zmniejszeniem ryzyka ZGB w wyniku zapobiegania zachorowaniom na grypę.

W badaniach oceniających inne szczepienia stwierdzono, że szczepionki przeciwko: odrze, śwince, różyczce (MMR), ludzkiemu wirusowi brodawczaka (human papillomavirus – HPV), meningokokom (skoniugowane), polio, pneumokokom, ospie wietrznej, Haemophilus influenzae typu B (Hib), wściekliźnie, tężcowi, błonicy, wirusowemu zapaleniu wątroby (WZW) typu A oraz WZW typu B nie zwiększają ryzyka wystąpienia ZGB.

 

MMR a autyzm

MMR to szczepionka przeciwko odrze, śwince i różyczce. Pogląd, że MMR wywołuje autyzm były i nadal jest jedną z najbardziej szkodliwych kontrowersji dotyczących bezpieczeństwa szczepień. Wielokrotnie i jednoznacznie w badaniach udowodniono, że MMR nie powoduje autyzmu, jednak niektórzy rodzice nadal mają wątpliwości. Sugestia, że MMR może być przyczyną autyzmu, po raz pierwszy pojawiła się w artykule opublikowanym w 1998 roku w czasopiśmie „The Lancet”. Chociaż ostatecznie artykuł ten usunięto z czasopisma z uwagi na nieprawidłowości w rekrutacji uczestników badania i finansowy konflikt interesów, wątpliwości poruszone w tej publikacji pozostały. Autyzm jest zaburzeniem neurorozwojowym, które w dużym stopniu zależy od czynników genetycznych, a zaburzenia zaczynają się już w okresie prenatalnym. Zatem nie jest prawdopodobne, aby ekspozycja po urodzeniu, w wieku około 1 roku, kiedy na ogół podaje się MMR, mogła wywołać autyzm.

 

Szczepionka przeciwko HPV

Szczepionki przeciwko HPV skupiły na sobie szczególną uwagę mediów w związku z doniesieniami o różnych zdarzeniach niepożądanych, z których wiele mogło mieć podłoże autoimmunizacyjne. Szczegółowy nadzór prowadzony w Stanach Zjednoczonych i innych krajach przemawia jednak za bezpieczeństwem szczepionek przeciwko HPV. Najlepszej jakości dane na temat ryzyka wystąpienia chorób autoimmunizacyjnych pochodzą między innymi z dużego populacyjnego badania kohortowego przeprowadzonego w Danii i Szwecji obejmującego dziewczęta i kobiety, którym podano łącznie blisko 700 tys. dawek czterowalentnej szczepionki przeciwko HPV (HPV-4). Wyniki tego badania wskazują, że szczepienie nie miało związku przyczynowego z różnymi chorobami autoimmunizacyjnymi i chorobami układu nerwowego. Nie wykazano również zwiększonego ryzyka stwardnienia rozsianego, ani żadnej choroby demielinizacyjnej, przedwczesnej niewydolności jajników, kompleksowego zespołu bólu regionalnego i zespołu tachykardii postawno-ortostatycznej po szczepieniu. Dane pochodzące z różnych badań wskazują, że szczepionki przeciwko HPV są bezpieczne.

 

NOP – Niepożądane odczyny poszczepienne

Niepożądany odczyn poszczepienny to zaburzenie stanu zdrowia, które wystąpiło w okresie 4 tygodni po podaniu szczepionki. Wyjątek stanowią odczyny po szczepieniu BCG – w tych wypadkach kryterium czasowe jest znacznie wydłużone, co wynika ze specyfiki szczepionki. NOP:

  • są starannie monitorowane przez liczne instytucje,
  • w razie wątpliwości dotyczących bezpieczeństwa, szczepionki są natychmiast wycofywane i sprawdzane,
  • ciężkie niepożądane odczyny poszczepienne, wymagające hospitalizacji, występują nieporównanie rzadziej niż powikłania chorób przed którymi chronią.

 

Częstość występowania NOP zależy od rodzaju szczepionki. Przy szczepionkach stosowanych w Polsce jeden NOP występuje przeciętnie raz na 10 000 szczepień. Pod względem częstości można je podzielić na odczyny bardzo częste, częste, umiarkowanie częste, rzadkie i bardzo rzadkie. Przykładowo reakcja anafilaktyczna może wystąpić z częstością 1 na milion podanych dawek szczepionki, natomiast objawy miejscowe z częstością 1 na 10 podanych dawek. Do niepokojących objawów można zaliczyć wysoką gorączkę, wysypkę, trudności z oddychaniem, długi płacz i problemy z utuleniem dziecka lub inne, pojawiające się po szczepieniu. W przypadku dorosłych niepokój powinno wzbudzić złe samopoczucie. Gorączce zwykle towarzyszy kaszel, zaczerwienione gardło, czasem biegunka. Bardzo rzadkim NOP są drgawki, które mogą występować przy wysokiej gorączce (tzw. drgawki gorączkowe) lub niezależnie od temperatury ciała jako drgawki niegorączkowe. Mogą one sygnalizować uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego lub zatrucie.

 

Zdecydowana większość aktualnie stosowanych w Polsce szczepionek to produkty kilku globalnych producentów, powszechnie używane w wielu krajach Unii Europejskiej, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i innych państwach na świecie. Państwa te dysponują ogromnymi bazami danych i sprzężonym systemem nadzoru, co gwarantuje względnie szybkie wykrycie niepokojących sygnałów o zwiększonej częstości określonego zdarzenia niepożądanego po szczepieniu, a następnie w drugim etapie – metodą odpowiednich badań epidemiologicznych. W kolejnym etapie mogą także zdefiniować najbardziej zagrożoną grupę pacjentów, co prowadzi do podjęcia szybkich i skutecznych działań.

 

dr n. farm. Barbara Figura

(źródło: mp.pl)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *