Najbardziej tradycyjną częścią Świąt Bożego Narodzenie jest wieczerza wigilijna. Zgodnie z nią na stole przykrytym białym obrusem, pod którym znajduje się sianko powinien znaleźć się opłatek i dwanaście potraw.
Z kolei najważniejszym momentem wieczerzy wigilijnej jest dzielenie się opłatkiem i składanie sobie życzeń. Opłatek pojawił się na polskich stołach na początku XX wieku, stanowiąc odniesienie do Ostatniej Wieczerzy i do dzielenia się Jezusa chlebem z uczniami. W tradycji kościelnej opłatek jest pozostałością po starochrześcijańskich eulogiach, czyli specjalnych chlebach składanych na ołtarzu. Były one symbolem miłości i jedności chrześcijan oraz symbolem zjednoczenia z Bogiem. Opłatek powinien być wykonany z mąki pszennej i wody święconej, a im jest starszy, tym bardziej biały. Wierzy się, że opłatek dostarcza pomyślności, a także gwarantuje pokój, zgodę, szczęście w rodzinie i Boską opiekę.
Potrawy wigilijne, a właściwie ich liczba ma odniesienie do dwunastu Apostołów, czy dwunastu pokoleń Izraela – „dwunastka” wielokrotnie pojawia się też na kartach Apokalipsy św. Jana. Niektórzy liczbę dwanaście kojarzą z liczbą miesięcy w roku. Dawniej uważano, że na stole powinna się znaleźć nieparzysta ich liczba (jedenaście, dziewięć, ostatecznie siedem). Taka konfiguracja dań miała zapewnić urodzaj i pomyślność w zbliżającym się nowym roku. Przekonanie, że powodzenie zapewni liczba dwanaście pojawiło się później. Duże znaczenia miała i ma nie tylko liczba potraw, ale i ich rodzaj. Każde danie w symboliczny sposób chroniło przed niedoborem danego produktu spożywczego w nadchodzącym roku. Z tego względu wykształcił się, bardzo żywy aż po dziś dzień, zwyczaj, by każdy z uczestników wigilijnej kolacji spróbował każdego dania. Kto zrezygnuje choć z jednego z nich, pozbawi się w przyszłym roku jednej przyjemności. Wigilia tradycyjnie jest dniem postnym. Od niedawna obowiązują nowe przepisy kościelne, wg których nie należy przestrzegać wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych. Jednak wielu biskupów zachęca do podtrzymywania polskiej tradycji.
Listę wigilijnych dań otwiera zazwyczaj jedna z najbardziej tradycyjnych zup wigilijnych – barszcz czerwony z uszkami, przy czym uszka powinny być nadziane grzybami, najlepiej prawdziwkami. Potrawa, nie dość że pyszna i zdrowa, to jeszcze pięknie prezentuje się na stole przykrytym białym obrusem. Kaloryczność tego dania zależy głównie od tego, ile uszek dodamy do porcji barszczu. Czysty barszcz – 200 ml ma nie więcej niż 30 kcal. Jeśli wrzucimy do niego cztery małe uszka (w sumie ok. 72 kcal), to wartość kaloryczna całej potrawy wyniesie niewiele ponad 100 kcal.
W niektórych regionach Polski podawana jest zupa grzybowa, zamiast barszczu czerwonego, albo jako druga zupa wigilijna. Tradycyjnie zupę tę podaje się z kaszką krakowską (je się ją tylko raz w roku) ugotowaną na gęsto i pokrojoną w kostkę. Grzyby (najlepiej prawdziwe) od zawsze kojarzone były z siłą i zdrowiem. W jednym talerzu zupy grzybowej (postnej, czyli nie zabielonej śmietanką) jest ok. 30 kcal, do tego kaszka krakowska – ok. 44 kcal (50g), co daje razem niecałe 100 kcal.
Kolejną staropolską potrawą wigilijną jest kapusta z grochem. Jedna porcja tego dania – 3 łyżki, ma ok. 145 kcal. Pamiętajmy jednak, że kaloryczność odnosi się do dań postnych bez zasmażki, skwareczek z boczku, albo dodatku oleju. W niektórych domach kapustę z grochem zastępuje kapusta z grzybami. Kiszona kapusta jest bardzo zdrowa i stanowi bogate źródło witamin i soli mineralnych. Kaloryczność kapusty kiszonej to ok. 20 kcal (100g), a grzyby suszone gotowane to ok. 30 kcal (w 10g). W sumie organizm, poza pysznym smakiem, uzyska 50 kcal. Więcej kalorii pochłoną goście wigilijni, gdy zamiast kapustą z grzybami zostaną poczęstowani pierogami z kapustą i z grzybami. Pierogi gotowane i obsmażane dostarczą ok. 220 kcal, a jeśli podane zostaną prosto z wody, ich wartość kaloryczna zmniejszy się do 160 kcal. Pierogi pieczone mają tylko o 10 kcal więcej niż gotowane.
Kompot z suszu to kolejna ważna pozycja na wigilijnej liście przepełniona symboliką. Gruszki zapewniają długowieczność, jabłka miłość i zdrowie, natomiast suszone śliwki odpędzają złe moce. Kompot z suszu to napój dość kaloryczny. Zazwyczaj w jednej filiżance (150 ml) będzie około 200 kcal, ale zależy to od ilości dodanej substancji słodzącej (cukru, miodu, stewii). Warto też zjeść suszone owoce z kompotu, bo zawierają błonnik pokarmowy i ułatwiający trawienie. W niektórych domach kompot z suszu podaje się z ugotowaną fasolką jaś – parzysta liczba fasolek wróży pannie lub kawalerowi rychły ślub. Fasola nie należy do potraw dietetycznych – porcja 25g zapewnia dowóz 150 kcal.
Czy na wigilijnym stole może zabraknąć śledzi? – raczej nie! Porcja (100 g) śledzi w oleju to ponad 300 kcal. Same śledzie nie są bardzo kaloryczne (surowy płat ma już o połowę mniej kalorii), ale kaloryczności dodaje im olej. Śledzie w śmietanie mają tylko ok. 96 kcal, a śledzie marynowane (rolmopsy) niewiele więcej, bo 104 kcal. Jeśli jednak ktoś nie przepada za śledziami zostanie poczęstowany rybą po grecku, która z Grecją nie ma nic wspólnego, ale jest pyszna. Tradycyjnie przygotowana potrawa w 100 g będzie miała około 150 kcal. Kaloryczność dania podwyższyć może olej, na którym smażona jest ryba i cebula oraz panierka z jajka i mąki. Sama ryba (najlepsze do ryby po grecku będą: mintaj, miruna, dorsz, sola) oraz warzywa nie są składnikami wysokokalorycznymi.
Przez wiele lat niezaprzeczalnym symbolem potraw wigilijnych był karp usmażony, po żydowsku i w galarecie. Kupowany kilka dni przed Świętami konkurował z domownikami o wannę. Dostępny był wyłącznie w okresie świątecznym i nie mówiło się wtedy o ekologii i o ochronie zwierząt. Dziś karpia można jeść przez cały rok, ale trzeba przyznać, że najlepiej smakuje w Wigilię. W 100g gotowanego karpia, podanego w galarecie będzie 136 kcal. Smażony karp w panierce z jajka i bułki tartej jest daniem wysokokalorycznym (ma 162 kcal), ale tę kaloryczność można zmniejszyć zastępując smażenie pieczeniem – w 100 gramowej porcji karpia upieczonego z dodatkiem ziół i przypraw będzie 147 kcal.
Według wierzeń ludowych mak przynosi bogactwo, dlatego na wigilijnym stole nie może go zabraknąć, wręcz przeciwnie – jego brak przynosi nieszczęście. Stąd ważną pozycją na liście dań wigilijnych jest makowiec i kutia. Makowiec to deser bardzo kaloryczny. W 100 g (czyli niewielkim kawałku) będzie około 350 kcal. Najbardziej kalorycznym składnikiem tradycyjnego makowca nie jest samo ciasto (drożdżowe lub biszkoptowe), ale masa makowa wymieszana z bakaliami (w 3 dużych łyżkach kupnej masy makowej będzie już około 218 kcal).
Prawdziwą bombą kaloryczną jest też kutia. Przepisów na jej przyrządzenie jest wiele, ale najpopularniejsza wersja, czyli kutia z pszenicą, miodem, makiem, mlekiem, różnymi rodzajami orzechów i suszonymi bakaliami ma nawet 300 kcal w porcji.
Jeżeli po tylu daniach ktoś ma jeszcze miejsce w żołądku, może skosztować piernika. Piernik symbolizował dobrobyt i kojarzył się z wyższym statusem społecznym. Ciemne i twarde ciasto, pachnące miodem i przyprawami korzennymi było przyrządzane tak, aby być dobre do spożycia przez długi okres czasu. Tak jak wszystkie dobre słodkości piernik jest bardzo kaloryczny. W zależności od przepisu jedna porcja (100g) zawiera od 220 do prawie 500 kcal!
Na końcu listy dań wigilijnych znajduje się chleb, o którym nie wolno zapomnieć. Jest symbolem nowego życia oraz dobrobytu. Jego obecność wśród pozostałych wigilijnych dań ma zapewnić pomyślność w nadchodzącym roku.
Jest jeszcze wiele innych mniej popularnych dań, których dobór zależy od rodzinnych tradycji, dla przykładu – kluski z makiem, kisiel żurawinowy, zupa migdałowa, kulebiak, gołąbki, moczka, makówki. Wszystkie te dania w wigilijnym wydaniu je się tylko raz w roku. Czy zatem warto liczyć kalorie? Może lepiej spróbować wszystkiego po troszeczku, wypić coś przyspieszającego trawienie i udać spacerkiem na Pasterkę? Życzę pysznej Wigilii i wesołych Świąt.
red.